W I N O L O G I A |
||||
o w i n o r o ś l i i w i n i e |
||||
strona główna | wydarzenia | artykuły | książki | polskie wino | galeria | inne strony | o/about |
||||
|
a r t y k u ł y | podróże/regiony EPIGONI I MODERNIŚCI, CZYLI TOKAJSKIE KONTROWERSJE Wojciech Bosak | 08-01-2014
Jednym z elementów życia
winiarskiego w Tokaju jest spór pomiędzy tamtejszymi tradycjonalistami i
zwolennikami win w nowocześniejszym stylu. Rzecz cała wzięła swój początek
mniej więcej przed dwudziestu laty, gdy niektórzy z tamtejszych producentów
zaprezentowali słodkie wina w stylu zupełnie wtedy nieznanym w tym regionie.
Owe pełne świeżego owocu i skoncentrowane niczym marmolada „nowe” tokaje
różniły się diametralnie od obowiązującej tam wówczas silnie utlenionej
maniery.
Wina te od samego początku
spotkały się z aplauzem poczytnych krytyków winiarskich – zarówno na
Węgrzech, jak i zagranicą – stając się niemal symbolem zmian zachodzących w
środkowoeuropejskim winiarstwie po 1989 roku. A co poniektórzy specjaliści
zaczęli wtedy przebąkiwać, że utleniony styl dominujący w poprzednich
dekadach nie zawsze był w Tokaju normą, znajdując na to potwierdzenie w
źródłach historycznych. Smaczku sprawie dodawał fakt, że głównymi
orędownikami nowego stylu stali się zagraniczni inwestorzy, którzy już wtedy
dość licznie zjawili się w Tokaju. I to chyba najbardziej rozsierdziło
zwolenników starego stylu, którzy tokajskich modernistów oskarżyli wręcz o
zdradę narodowej tradycji w imię obcych interesów.
Patrząc z boku można
odnieść wrażenie, że zasadnicza kontrowersja między tokajskimi
„modernistami” i „tradycjonalistami” dotyczy tego, jak długo wino powinno
dojrzewać w beczce i w jakim stopniu należy je chronić przed oksydacją. W
rzeczywistości nie jest to jednak tylko kwestia techniczna, czy estetyczna,
dotycząca jakości i stylu wina, spór ten bowiem od samego początku ma silne
zabarwienie ideologiczne i emocjonalne, zahaczając wręcz o kwestię
węgierskiej tożsamości. Nam pewnie trudno jest te
emocje zrozumieć, ale trzeba
pamiętać, że tokaj aszú był przez wieki jednym z najsłynniejszych win świata
i stał się dla Węgrów jedną ze świętości narodowych.
Zwolennicy zmian zaczęli
oskarżać tradycjonalistów o obronę bylejakości, utożsamiając tradycyjny,
utleniony styl tokaja z kiepskiej jakości winami produkowanymi w czasach
komunizmu. Zapomniano jednak, że mierna jakość tamtych win zależała od
innych czynników, a oksydatywny styl pozwalał jedynie lepiej ukryć te wady.
Zasadniczą zmorą poprzedniej epoki było samo podejście do produkcji wina, w
którym starania o jakość zepchnięto na bardzo daleki plan. Owo psucie tokaja
osiągnęło swoje apogeum w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, gdy
cała produkcja winiarska regionu została scalona w jednym państwowym molochu
o nazwie Tokajhegyaliaji Állami Gazdaság Borkombinát z siedzibą w
Sátoraljaújhely.
Absolutnym priorytetem
Borkombinátu było zapewnienie dostaw na chłonny i mało wymagający rynek
radziecki, który był w stanie przyjąć każdą ilość tych win, nie zważając
zbytnio na ich jakość. Starano się więc produkować jak najwięcej.
Kontrahentom płacono od kilograma dostarczonych winogron, a nie za ich
dojrzałość i jakość, w efekcie zbiory dochodziły nieraz do 20 ton z hektara.
Powszechnie stosowano szaptalizowanie moszczu cukrem oraz dodawanie
destylatu do wina (nawet do 4 procent, sic!), czego zakazano dopiero w 1991
roku. Te kontrowersyjne praktyki stosowano nawet przy wyrobie najbardziej
prestiżowej kategorii win tokajskich, czyli aszú.
Kolejną dyskusyjną
techniką, stosowaną w Borkombinácie od 1962 roku przy produkcji większości
win słodkich, była pasteryzacja. Wino po zabutelkowaniu najpierw ogrzewano
na bardzo krótki czas do 83°C, a następnie przetrzymywano 2–3 tygodnie w
temperaturze 35–45°C, co oczywiście nie pozostawało bez wpływu na jego smak
i aromat. W wyniku tego procesu wina nabierały bowiem karmelowych,
bakaliowych i kompotowych tonów, co upodabniało je nieco do taniej madery.
Taka termiczna obróbka była powszechnie stosowana aż do 1999 roku w Tokaj
Kereskedőház, dużej państwowej firmie stworzonej na resztówce dawnego Borkombinátu po jego podziale i częściowej prywatyzacji.
Z kolei obrońcy
purystycznie pojmowanej tradycji zarzucili modernistom, że ich wina
wręcz
nie
powinny być zaliczane do tradycyjnych kategorii win tokajskich! Ta
frakcja jest do dziś bardzo wpływowa, szczególnie w gremiach oficjalnych,
decydujących o kształcie przepisów winiarskich oraz o kwalifikowaniu win do
wyższych kategorii jakościowych. Spór toczy się szczególnie wokół
najbardziej reprezentatywnej i najsławniejszej kategorii win tokajskich,
czyli aszú. Przepisy wymagają, aby wino o takiej nazwie dojrzewało co
najmniej trzy lata w drewnianej beczce, co nie może pozostać bez wpływu na
końcowy efekt. Chcąc natomiast zachować w winie świeżą owocowość należy je
wcześniej rozlać do butelek, a tym samym traci się prawo do takiego
oznaczenia.
Dlatego wiele win w
nowoczesnym stylu, choć nierzadko spełniają one parametry analityczne
przewidziane dla 6-puttonowych aszú, muszą się zadowolić oznaczeniem „późny
zbiór” (késői szüret,
late harvest). Zdarza się jednak, że nawet wina, które spełniają po
temu wszelkie wymagania formalne – łącznie z długim leżakowaniem w beczce – nie są dopuszczane do
tradycyjnych tokajskich oznaczeń, gdyż nie reprezentują „typowego stylu”
takich win. Zaliczenie do kategorii tokajskich „win specjalnych” (borkülönlegesség),
obejmującej oznaczenia eszencia, aszú, szamorodni, fordítás i máslás zależy
bowiem od wyroków państwowej komisji klasyfikacyjnej, która przeprowadza
ocenę degustacyjną danego wina. Owa „typowość” jest więc
kryterium
w dużej mierze umownym, zależnym od gustów ludzi, którzy w tej komisji zasiadają.
A jest tajemnicą poliszynela, że profesorowie-enolodzy starej daty, którzy
stanowią większość tego szanownego gremium, nowoczesnego tokaja po prostu
nie lubią.
Dziś emocje nieco już
opadły, a obydwie frakcje okopały się na z góry upatrzonych pozycjach i
robią swoje. Wina w nowoczesnym stylu zdecydowanie zdobyły sobie
przychylność krytyki i publiczności i to one są obecnie wizytówką Tokaju.
Ale obrońcy purystycznie pojmowanej tradycji są do dziś wpływowi i ciągle
zdarza się, że naprawdę świetnym winom w reduktywnym stylu odmawia
się prawa
do oznaczenia aszú, czy samorodni, pomimo
tego, że spełniają one po temu wszelkie
formalne warunki.
Wymieńmy zatem
krótko najważniejsze punkty sporne tej niekończącej się debaty:
I. Styl wina
Typowy tokaj w tradycyjnym stylu, to wino o dość ciemnej, „bursztynowej”
barwie,
nieraz przypominającej wręcz mocną herbatę. Także aromaty takich win są
zazwyczaj mniej lub bardziej utlenione, ewoluowane, z nutami suszonych
jabłek, orzechów włoskich i bakalii oraz charakterystycznym „chlebowym” (brodigság)
posmakiem. Wina te często objawiają w ustach pewną szorstkość, czy może
raczej „ognistość” wynikającą z wyższej zawartości alkoholu (na poziomie
13–14°), a także obecności garbników. Te ostatnie wnoszą też do tych win
sporo „przypieczonych” tonów, jak kawa,
czekolada, tosty, stare drewno, etc. Winiarze-tradycjonaliści,
oprócz klasycznych kategorii win tokajskich (aszú, szamorodni, fordítás,
máslás) produkują sporo win półwytrawnych i półsłodkich.
Natomiast tokaje zrobione w manierze modernistycznej odznaczają się stosunkowo jasnym kolorem oraz czystym i świeżym owocowym aromatem. Dotyczy to w zasadzie wszystkich rodzajów win, od wytrawnych, po najsłodsze aszú. Przy czym producenci tego nurtu starają się zachować pewną czytelność stylistyki, robiąc albo wina zdecydowanie słodkie, albo wytrawne, unikają natomiast win półwytrawnych i półsłodkich. Takie „nowoczesne” wina słodkie charakteryzują się zazwyczaj niższą zawartością alkoholu, na poziomie około 10–12°, a pomimo potężnej nieraz zawartości cukru resztkowego mogą się wydawać w ustach niemal zwiewne, dzięki świeżym nutom owocowym i kwiatowym oraz wyraźnej kwasowości. Zarówno w winach wytrawnych, jak i słodkich czasem mogą być także wyczuwalne aromaty nowej beczki, choć nie jest to reguła. Wspomnijmy tu jeszcze o nowej, nietradycyjnej kategorii win tokajskich, która stała się niejako symbolem takiego nowoczesnego stylu win słodkich – są to wina „późnego zbioru”, oznaczone na etykietach jako késői szüret, késői szüretelésű bor, albo late harvest. Są to z reguły wina o podobnej zawartości cukru resztkowego, jak aszú i wyrabiane podobną metodą, poza skróconym okresem leżakowania w beczce. Z początku kategoria ta pojawiła sie jako swego rodzaju „wyjście awaryjne” dla win, które ze względu na ów nieprzepisowy czas spędzony w beczce, albo „nietypowy charakter” nie zostały zaklasyfikowane do żadnej z klasycznych tokajskich kategorii. Dziś termin termin ten często pojawia sie na etykiecie jako swego rodzaju deklaracja ideologiczna producenta.
II. Maceracja
gron aszú
Przy produkcji najbardziej
tokajskiego z tokajskich win, czyli aszú, różnice stylistyczne w dużym
stopniu zależą od sposobu maceracji zbotrytyzowanych jagód.
W tradycyjnej metodzie
wyrobu win aszú zbotrytyzowane owoce są delikatnie zgniatane na pulpę, czy
raczej gęstą „pastę”, tak aby nie uszkodzić pestek. Niegdyś robiono to
wydeptując je nogami, dziś zwykle stosuje się w tym celu odpowiednio
wyregulowane młynki o gumowych wałkach. Ową „pastę” z jagód aszú zalewa się
z reguły już całkowicie przefermentowanym, młodym wytrawnym winem, aby
alkohol wspomógł ekstrakcję zawartych w niej składników. Niegdyś używano do
tego win z poprzednich roczników, w tym – w najbardziej tradycyjnym wydaniu
– starych tokajów samorodnych, które wcześniej spędziły już
kilka lat w beczce.
Po zmianie przepisów w 1994 roku wino bazowe musi pochodzić z tego samego
rocznika, co zbotrytyzowane jagody. Dzięki rozdrobnieniu owoców i działaniu
alkoholu do wina przedostaje się znacznie szersze spektrum substancji – w
tym sporo związków polifenolowych ze skórek, a nawet pestek – niż w
przypadku maceracji całych jagód w moszczu. W ogromnym stopniu wpływa to
potem na charakter i aromat gotowego trunku.
Natomiast przy produkcji
win aszú w nowoczesnym stylu zbotrytyzowane jagody maceruje się w całości,
bez rozdrabniania w świeżym lub częściowo tylko zafermentowanym moszczu, o
zawartości alkoholu co najwyżej paru procent. W ten sposób do wina nie
przedostaje się zbyt wiele substancji zawartych w skórkach. Dotyczy to zwłaszcza ekstrakcj polifenoli,
które w takim przypadku przedostają się do wina w znacznie mniejsz dawce, niż przy
maceracji rozdrobnionych jagód w winie.
III. Beczki – stare czy nowe?
Niskie piwnice wypełnione rzędami małych beczek, to bodaj najczęściej
występujący motyw we wszelkich popularnych publikacjach o Tokaju. Bo też
klasyczne kategorie win tokajskich, obojętnie w jakim stylu nie byłyby
robione, obejść się nie mogą bez małej beczki z Gönc (gönci hordó) lub z Szerednye (szerednyei
hordó) o pojemności odpowiednio 151 i 200 litrów. Kwestia dotyczy jednak
tego, czy ma to być beczka stara, czy nowa.
Winiarze starej szkoły uważają, że nowo zakupioną beczkę powinno się
najpierw długo płukać przy użyciu wody oraz roztworów sody i
kwasu siarkowego, a następnie używać przez dwa
albo
trzy
lata do przechowywania trunków gorszego sortu
i dopiero, gdy z drewna zostaną już wyługowane wszelkie substancje smakowe i
zapachowe można ją napełnić lepszym winem. Według nich
bowiem wszelkie posmaki
drewna są po prostu wadą techniczną. Potem taka beczka,
starannie konserwowana i naprawiana, może służyć do
starzenia szlachetnych win nawet przez pięćdziesiąt lat lub dłużej.
Natomiast winiarze „nowej fali” programowo unikają starych beczek, głównie
ze względu na niebezpieczeństwo zakażeń biologicznych i nadmiernej
oksydacji. Niektórzy producenci stosują nowe beczki po to, aby świadomie
dodać swoim winom nieco aromatów nowego dębu. Przy czym obydwie strony tego
sporu odwołują się do argumentów historycznych. Tradycjonaliści uważają, że
przed 1989 rokiem nikt nie używał w Tokaju nowych beczek. Moderniści
twierdzą natomiast, że było zupełnie inaczej – skoro jeszcze na początku
ubiegłego wieku gros szlachetnych win tokajskich wysyłano poza region w tych
samych beczkach, w których leżakowały, to za każdym razem musiały one być
całkowicie nowe.
IV. Kontakt z powietrzem
Dla tokajskich sporów
przysłowiowa już stała się tak zwana „kwestia niedopełnionej beczki”.
Winiarze tradycyjnego nurtu
zostawiają podczas dojrzewania wina w beczce nieco wolnej przestrzeni pod
korkiem, aby miało ono większy kontakt z powietrzem. Tym sposobem ich wina
szybciej nabierają charakterystycznej „bursztynowej” barwy oraz dojrzałych,
utlenionych aromatów, które są według nich kwintesencją tokajskiego stylu. Z
kolei moderniści za wszelką cenę starają się uniknąć oksydacji, aby zachować
możliwie czysty i świeży, owocowy charakter wina, dlatego ich tokaje
dojrzewają w beczkach dopełnianych regularnie pod sam korek.
Jedynymi winami,
których oksydatywny styl nie budzi niczyich wątpliwości
są wytrawne tokaje
samorodne (tokaji szamorodni). Wina te bowiem z definicji powinny dojrzewać
w kontakcie z powietrzem, aby na ich powierzchni wytworzyła się warstewka
drożdży kożuchujących („kwiat winny”, flor), podobnie jak w przypadku sherry
fino, czy „wina żółtego” (vin
jaune) z francuskiej Jury, co nadaje im charakterystyczny orzechowy
aromat i smak. Z technologicznego punktu widzenia jest to jednak zupełnie
inna historia, gdyż ze względu na całkowitą wytrawność i stosunkowo wysoki
alkohol – na poziomie 13,5–14 procent – wina takie są zdecydowanie mniej
narażone na działanie niepożądanych mikroorganizmów (jak np. bakterie
octowe).
W przypadku win z cukrem resztkowym i niższą zawartością alkoholu takie postępowanie może łatwo skończyć się katastrofą. Dotyczy to zwłaszcza mniej słodkich kategorii tokajów aszú 3– 5p., które przy dłuższym pobycie w niepełnej beczce nieraz rzeczywiście rozwijają dość kontrowersyjne aromaty. Natomiast wina zdecydowanie słodkie, jak aszú 6p. i aszú esszencia zadziwiająco dobrze znoszą takie traktowanie. Otóż przy zawartości cukru resztkowego rzędu 150 gramów na litr lub większej oraz kwasowości wynoszącej co najmniej 8 gramów na litr fermentacja zatrzymuje się w naturalny sposób po osiągnięciu około 12 procent alkoholu.
W beczce dochodzi wtedy do
stanu pewnej kruchej biologicznej równowagi, gdyż owa kombinacja wysokiej
zawartości cukru, alkoholu i niskiego pH nie tylko utrudnia pracę drożdży,
ale też zabezpiecza przed aktywnością innych mikroorganizmów. Dlatego takie
bardzo słodkie wina mogą w dobrej kondycji przetrwać długie lata w kontakcie
z powietrzem, nawet jeśli były bardzo słabo siarkowane. A zdarzyło mi się
nawet spróbować paru wiekowych aszú 4p., które potrafiły zachować świetną
formę, dojrzewając dekadę lub dłużej w niepełnej beczce z minimalnym
dodatkiem dwutlenku siarki! Teoretycznie nie powinno się to udać w przypadku
win zawierających „zaledwie” około stu gramów cukru na litr, gdyż takie
stężenie nie chroni jeszcze przed działaniem szkodliwych mikroorganizmów, a
wręcz stanowi dla nich pożywkę.
Prawdopodobnym
wyjaśnieniem tej zagadki może być możliwość spontanicznego, cyklicznego
wznawiania się fermentacji tych win i ochronne działanie wytwarzającego się
w ten sposób dwutlenku węgla (jest to trik stosowany dziś
przez niektórych producentów tzw.
„win
naturalnych”,
wyrabianych bez dodatku
SO2). Nawet bowiem w ukrytych głęboko pod ziemią
chłodnych tokajskich piwnicach temperatura może podnieść się w ciągu lata o
dwa, trzy stopie, co już wystarczy do obudzenia aktywności dzikich drożdży i
wznowienia powolnej, prawie niezauważalnej fermentacji w słabo siarkowanym
winie. Temperatura ta jednak zawsze pozostaje na tyle niska, aby w winie
przez długie miesiące pozostał wytworzony w wyniku takiej fermentacji
dwutlenek węgla, stanowiący skuteczną ochronę przed utlenieniem i
niekorzystnymi zmianami biologicznymi.
V. Siarkowanie
Tu dochodzimy do kolejnej
spornej tokajskiej kwestii, jaką jest siarkowanie. Wina słodkie w
nowoczesnym stylu są z reguły traktowane dość wysokimi dawkami dwutlenku
siarki, na poziomie około 300 mg/l, aby mogły jak najdłużej utrzymać swój
świeży charakter. Siarka działa bowiem nie tylko jako konserwant, ale także
wzmacnia percepcję owocowych aromatów i maskuje ewentualny
posmak aldehydu octowego, gdyby doszło do przypadkowego utlenienia.
Raczej się o tym głośno
nie mówi z uwagi na uprzedzenia konsumentów, ale silne siarkowanie wpłynęło na styl nowoczesnych słodkich win tokajskich
być może w większym
stopniu,
niż jakakolwiek inna spośród wprowadzonych tam w ostatnich dekadach zmian technologicznych. Za sprawą owych wysokich dawek
SO2 te ultranowoczesne tokaje zaczęły coraz bardziej upodabniać
się w smaku i aromacie do win sauternes albo austriackich i niemieckich
trockenbeerenauslese. To już samo w sobie stanowiło prawdziwą rewolucję
stylistyczną, gdyż nigdy wcześniej w Tokaju czegoś takiego nie robiono.
Stosowane wcześniej przy
wyrobie win słodkich dawki dwutlenku siarki z reguły nie przekraczały 150
mg/l, nawet w przypadku taniej, masowej produkcji. Współcześni
tradycjonaliści też z reguły nie przekraczają tej granicy, a ich ekstremalni
przedstawiciele siarkują swoje aszú i inne wina słodkie do poziomu zaledwie
około 50–70 mg/l całkowitej zawartości SO2, co nawet w przypadku
białych win wytrawnych byłoby wartością raczej umiarkowaną.
VI. Czas dojrzewania wina
Uzyskanie wina w
oksydatywnym stylu wymaga stosunkowo długiego starzenia w beczce przed
rozlaniem do butelek. Dlatego winiarze-tradycjonaliści trzymają się
obowiązującej niegdyś w Tokaju zasady, że wino aszú powinno dojrzewać w
beczce co najmniej tyle lat, ile wynosi podana na etykiecie liczba puttonów.
Niektórzy z nich idą nawet dalej i dodają do tej liczby jeszcze dodatkowe
dwa lata (a wiec np. co najmniej pięć lat dojrzewania w przypadku aszú 3p. i
aż osiem lat w przypadku aszú 6p.) Ekstremiści trzymają w drewnie swoje wina
aszú nawet po kilkanaście lat! Nierzadko równie długi okres potrafią spędzić
w beczce także słodkie i wytrawne tokaje samorodne w starym stylu. Wina
wytrawne, półwytrawne i półsłodkie zwykle są starzone w beczkach przez kilka
lub kilkanaście miesięcy. Najczęściej też takie tradycyjne wina leżakują
później jeszcze rok, czy dwa w butelkach.
Natomiast tokaje w
modernistycznym stylu dojrzewają z reguły zdecydowanie krócej – zwykle nie
dłużej, niż 2–3 lata w beczce – aby zachować świeży i owocowy styl. W
przypadku win aszú przepisy wymagają dwóch lat leżakowania w beczce oraz
dodatkowego roku w butelce. Zwolennicy starego stylu zarzucają, że ów
skrócony okres dojrzewania wynika jedynie z chęci szybkiego zysku i szkodzi
tylko wizerunkowi tokaja jako tradycyjnego wina. Moderniści natomiast
powołują się na źródła historyczne, które mówią, że w XVII–XIX wieku wina
tokajskie były często już po roku leżakowania wywożone poza region.
VII. Interpretacje tokajskiej tradycji
Tokajskie kontrowersje nie dotyczą jednak tylko kwestii technicznych
związanych wyrobem i stylem wina, ale odnoszą się też do przeszłości
tamtejszego winiarstwa. Tradycjonaliści wysuwają zarzut, że świeży i owocowy
styl ma się nijak do lokalnej tradycji i twierdzą, że wcześniej nigdy takich
win w Tokaju nie robiono.
Moderniści uważają odwrotnie – że to właśnie w okresie swojej największej
chwały wielkie tokaje bliższe były owemu nowoczesnemu stylowi, gdyż
dojrzewały stosunkowo krótko, a do tego zawsze w nowych w beczkach (w
których następnie były sprzedawane i wysyłane poza region). Natomiast według
nich takie zabiegi, jak długie leżakowanie w starych beczkach i zamierzone
utlenienie pojawiły się w okresie kryzysu produkcji spowodowanego przez
filokserę, a regułą stały się one dopiero po ostatniej wojnie. Ów
mocno utleniony styl dobrze bowiem maskował takie naganne praktyki stosowane
przy wyrobie win tokajskich w okresie realnego socjalizmu, jak ogromna
wydajność winnic, szaptalizacja, wzmacnianie destylatem i pasteryzacja.
Oczywiście tradycjonaliści nie zgadzają się z tą tezą i przytaczają liczne wzmianki o bursztynowej barwie sławnych win tokajskich sprzed wieków, co ich zdaniem świadczy, że dojrzewały one długo i to raczej w niepełnych beczkach. Historycy nie potrafią jednoznacznie przyznać racji żadnej ze stron i wydaje się, że w przeszłości – podobnie jak dzisiaj – robiono wina na obydwa sposoby.
WWykorzystana literatura:
Alkonyi L. (1998),
The Tokaj absurd,
Borbarát (Friends of Wine), Vol III, no 1, ss. 37–41.
Alkonyi L. (2000),
Tokaj
the wine of freedom. Tokaj a szabadság
bora, Budapest.
Bodnár S. (1990),
Quality and origin
protection of Tokaj wines, [w:] Botos E.P. (red.),
Vine and wine economy, Budapest -
Amsterdam., s. 324.
Botos E.P., Marcinkó F. (2006), Tokaj
wine atlas, Budapest.
Kerényi Z. (2013),
Tokaj, [w:]
Mencarelli F. (red.), Tonutti P. (red.),
Sweet, Reinforced and
Fortified Wines.
Grape Biochemistry, Technology and Vinification, Oxford - Chichester – Hoboken, ss. 269–276.
Lambert-Gócs M. (1987),
Tokay, The
Journal of Gastronomy, Vol. 3 no 3, ss. 16–29.
Lambert-Gócs M. (2002),
Tokaji: foreve
amber, Gastronomica. The Journal of Food and Culture, Vol. 2 no 3, ss.
59–63.
Lambert-Gócs M. (2010),
Tokaj wine:
fame, fate, tradition, San Francisco.
Lindell A. (2003),
The wines of
Hungary, London.
Sailer M. (b.r.),
Das Tokajer-Buch,
Nürtingen. Szabó J., Török I. (1867), Tokaj-Hegyaljai album, Pest.
©tekst i zdjęcia: Wojciech Bosak Tekst ten jest rozszerzoną wersją artykułu, który ukazał się pierwotnie na stronie Vinisfera
|
|||
© copyright by winologia.pl 2008-2017 | wszelkie prawa zastrzeżone | strona przeznaczona dla osób pełnoletnich |
||||
strona główna | wydarzenia | artykuły | książki | polskie wino | galeria | inne strony | o/about |
||||